Janusz Krupski

Jeden z czołowych działaczy opozycji demokratycznej lat 70. i 80., prekursor podziemnego ruchu wydawniczego, redaktor naczelny niezależnego pisma „Spotkania” i lider skupionego wokół niego środowiska niepodległościowego, w latach 90. wydawca, Zastępca Prezesa IPN (2000-2006), Kierownik Urzędu d.s. Kombatantów i Osób Represjonowanych (2006-2010). Zginął 10.04.2010 r. w katastrofie Tu-154M w Smoleńsku

Continue »

 

Irena Anders

„Ciepły, drogi, szlachetny i zawsze bezinteresowny człowiek. Był oddany Kombatantom nie tylko tym w Londynie, ale i tym rozsypanym po całym świecie. To był nasz minister! Tak dobrze rozumiał potrzebę niesienia sprawiedliwości tym, którym jej przez lata lata odmawiano. Niewielu znałam ludzi, których powołanie, stanowisko i sumienie szły w jednym kierunku. Takim pozostanie w mojej pamięci na zawsze.”

 

Prof. Władysław Bartoszewski

„Człowiek kryształowo uczciwy, z piękną kartą opozycyjną.
Janusz Krupski zbudował podwaliny pod niezależny ruch wydawniczy w Polsce, który odegrał olbrzymią rolę w kształtowaniu świadomości kręgów demokratycznej opozycji.
Był niesłychanie pracowitym wysokim urzędnikiem państwowym, którego cechował wielki umiar, rozsądek i rozwaga.”

 

Marszałek Bogdan Borusewicz

„Janusz Krupski był moim najbliższym przyjacielem. Przez wiele lat, przez całą epokę byliśmy razem. Nawet w sytuacji, gdy mieszkaliśmy w różnych stronach Polski. Jeżeli kogoś z tych, których znałem, będę wspominał jako wzór kryształowej uczciwości i skromności, to w pierwszym rzędzie Janusza Krupskiego. Był tak skromny, że dla postronnych mógł sprawiać wrażenie niezaradnego. Nie umiał dbać o siebie, ale potrafił dbać o rodzinę, o przyjaciół, o kolegów. Janusz był człowiekiem otwartym, był człowiekiem tolerancyjnym, był człowiekiem kompromisu. Z jednym wyjątkiem. Dla Niego nie było żadnego kompromisu z władzą komunistyczną.”

Marek Jurek

„Janusz Krupski był prawdziwym bohaterem narodowym, w stanie wojennym spojrzał śmierci w oczy. Spotkałem go jako redaktora „Spotkań” w latach 70-tych. Potem poznając jeszcze Antoniego, Pawła i innych kolegów z ich środowiska, zacząłem podziwiać ich krystaliczną prawość. Janusz Krupski pierwszy raz zachęcił mnie do lektury Mariana Zdziechowskiego, od którego przejąłem potem wiele poglądów — przede wszystkim o komunizmie jako historycznej manifestacji metafizycznego zła oraz o konieczności zastąpienia polityki siły (gdzie chodzi o zdobycie władzy i dominację) — „polityką” Kazania na Górze (gdzie siła państwa ma służyć ochronie wolności i godności ludzi). W wolnej Polsce ten wyjątkowy człowiek pracując jako wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej oraz minister Ds. kombatantów, dla wszystkich był wzorem skromności i dobroci. Pewnie dlatego nie odegrał jeszcze „ważniejszej” roli w życiu publicznym. Wierzę, że teraz Pan dopełni miary jego zasług. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię (Mt 5,5).”

Ojciec Ludwik Wiśniewski

„Po katastrofie smoleńskiej spotkaliśmy się kilka razy w gronie przyjaciół, aby rozmawiać o Januszu Krupskim. Padały różne określenia charakteryzujące go. Mówiono: był odważny, był ofiarny, był bardzo twardy i uparty, był piekielnie inteligentny, nie był świetnym mówcą, ale umiał spuentować dyskusję. Ktoś bardzo głośno wykrzyknął – był święty! Wszystkie te określenia są chyba prawdziwe. Ale jeśli ja miałbym go określać, to powiedziałbym: był człowiekiem sumienia.
Janusz Krupski jest prekursorem niezależnych wydawnictw w Kraju.
Janusz był autentycznie człowiekiem Kościoła. To nie był tylko kulturowy związek z Kościołem. To był związek religijny. Chciał walczyć i walczył z komunizmem po chrześcijańsku.
Był dramatyczny moment, kiedy chciano go po prostu zabić. Zabijano takich jak on. Przeżył i nie ustał w swoich działaniach! Nie wiem, czy ktoś z nas tak potrafiłby.
Bywa, że w życiu spotkamy ludzi, którzy są dla nas światłem. Takim światłem pozostanie Janusz Krupski dla wszystkich, którzy mieli zaszczyt spotkać go na swojej drodze życia.”

Arcybiskup Józef Życiński

„Jego poświęcenie, bezinteresowność, kryształowa uczciwość znalazły wyraz choćby w tym, że kiedy potrzebny był papier do powielacza, poświęcił wkład z własnej książeczki mieszkaniowej, która wtedy stanowiła wartość szczególną. Na pewnym etapie koledzy chcieli zgłosić jego kandydaturę do odznaczeń. Odrzucił tę propozycję, podobnie jak odrzucał propozycje ubiegania się o prestiżowe stanowiska. Lojalność, uczciwość, styl arystokraty duchowego był dla niego najważniejszy. Natomiast z orderów, które miały zdobić jego pierś pozostał mu znak poparzenia II stopnia, kiedy w 1984 roku SB schwytało do pod Pałacem Kultury w Warszawie i wywiozła do Puszczy Kampinoskiej, by tam porzucić po oblaniu żrącym płynem. To był styl tych cichych i wielkich bohaterów, bohaterów, o których działaniach często prawie nic nie wiemy.”